W ostatnich latach bardzo popularne jest monitorowanie przebytych kroków w ciągu doby. Dlaczego warto je mierzyć i dlaczego warto ulec modzie na robienie kroków? Dowiecie się z poniższego tekstu.
Robienie kroków to zdrowe hobby
Badania pokazują dość jasno, że duża ilość kroków, ruch, aktywność fizyczna (nawet amatorska) to najlepszy sposób na zdrowsze życie. Ciekawym urozmaiceniem robienia kroków jest Dogtrekking, o którym więcej na www.kondycja.pl. Przyjęło się, że wartością optymalną dla robienia kroków jest 10 tysięcy na dobę. Skąd w ogóle właśnie ta liczba? Przenieśmy się na moment do Japonii w latach 60. W kampanii reklamowej krokomierza użyto nazwy Manpo Kei, co oznacza właśnie 10 tysięcy kroków.
Nie ma złotego środka. Jeśli robisz dziennie dziewięć tysięcy kroków, to też dobrze. Mało tego, jeśli Twoja średnia na dobę w ciągu tygodnia wynosi około 7-8 tysięcy, to już naprawdę jest nieźle. Ważne, że się ruszasz. Przy siedzącym trybie życia, zrobienie 8 tysięcy kroków dziennie oznacza, że musisz dodatkowo się motywować, wychodzić na spacery, może biegać.
Czy warto osiągnąć pułap 10 tysięcy kroków?
Oczywiście. Im więcej kroków dziennie, tym lepiej. Pamiętaj jednak, by nie wpaść w obsesję krokową. Jeśli któregoś dnia z jakiegoś powodu nie wykonasz założonego celu, nie katuj się. Nadrobisz w kolejnym dniu. W jednym zrobisz 7, w następnym może uda się 12 tysięcy. Ważne, by być względnie regularnym i konsekwentnym, a co najważniejsze – cierpliwym.
Monitoruj swoje kroki. Sprawdzaj, ile ich przebyłeś, ale przede wszystkim po prostu dużo spaceruj. To najprostsza forma, by te kroki robić. Poczujesz się lepiej, Twoja głowa będzie pracować lepiej, a co najważniejsze – zadbasz o swoją kondycję i wygląd zewnętrzny. Pierwszy cel? Proponuję wyznaczyć na 50 tysięcy kroków tygodniowo. Średnia wychodzi wtedy znacznie poniżej 10 tysięcy dziennie, ale już musisz się trochę wysilić.